Siedzę sobie przy czterdziestym, ostatnim wpisie i zastanawiam się, po co mi to było. Ani niczego nie tu opisałem sensownie, historie przypadkowo wpadały do głowy, a kilka tekstów będzie mi przypominało, że jednak z nadzieją przyszłość pisarską patrzeć nie powinienem. Przez czterdzieści dni siadałem wieczorem do biurka, żeby bez wcześniejszego zastanawiania i przygotowania pisać te fulanki*. Czasami teksty po prostu spadały po pierwszym zdaniu, czasami - zbyt często - tłoczyły się w kolejce po kilka. A że miałem nieasertywne miejsce po sercu, to wpuszczałem do jednego tekstu po kilka. I tak te improwizowane szkice raz były przeładowane jak furmanka w sianokosy, raz pustawe i mdłe jak cukrowa wata na czczo.
Co gorsza, nie poprawiałem tych tekstów, więc literówek i innych chochlików w nich co niemiara. A co zabawniejsze - nie mam pojęcia, co z nimi po wszystkim zrobić. Teraz, kiedy jestem od paru godzin czterdziestolatkiem, w głowie pojawiają się kolejne anegdoty. Ale czterdziestka zamknięta, więc co się zmieściło - to jest. Na pytania, czy dużo zmyślałem, muszę opowiedzieć - nic. Tu kolor dorzuciłem, tam dostawiłem krzesło, ale historie są prawdziwe. Dziękuję wszystkim, którzy czytali i chcieli podzielić się swoimi skojarzeniami, podawali dalej lub - co bardzo sobie cenię - krytykowali. * Przeszedłem właśnie obok lustra w drodze po wieczorną kawę. Ten sam pysk, co wczoraj. Inny niż ten ze zdjęcia powyżej, ale niby dalej mój. Świat za oknem się nie zmienił. Jutro czwartek. Dziś noc na warszawskiej Białołęce, moim miejscu na ziemi w ostatnich latach. Zamykam czterdzieści anegdot i myślę sobie, że zawsze żyłem w czasie teraźniejszym, co nie jest takie oczywiste. Czasami bardziej, czasami mniej obecny, ale raczej u siebie. A najlepsze, co wydarzyło mi się w życiu dotychczas, to ludzie. A że przy ludziach nie da się postawić kropki, to i tu na końcu jej nie będzie. O, właśnie tu _________________ * fulanki - od śląskiego "fulać", a to by się tłumaczyło mniej więcej jako "siedzieć z ludźmi łatwej wiary i roztaczać opowieści o formie i treści prawdopodobnej, jednakże po ich wysłuchaniu odbiorca przeżywa głęboką rozterkę co do tego, że najprawdopodobniej został zrobiony w ciula" [za: Słownik Godki Ślonskiej Wyznania Ortodoksyjnego Nienachalnie, s. 235;]; w literaturze "fulanie" występuje w znanym powiedzeniu "Fulosz jak mulorz a z kapsy ci miszong leci" [za: Abram z Hebzia, "Oblaty kradzione w Murckach"]. |
Blog 40/40Kryzys wieku średniego zacząłem mając siedem lat, żeby mieć już z głowy to zamieszanie. ArchiwumDA SIĘ LUBIĆ?
|